Czy bać się azotynu sodu? Sprawdź, gdzie znajdziemy konserwant E250 i na co należy uważać

Czy bać się azotynu sodu? Sprawdź, gdzie znajdziemy konserwant E250 i na co należy uważać

Dodano: 
Wędliny
Wędliny Źródło:Shutterstock / U. J. Alexander
O azotynie sodu zrobiło się ostatnio głośno, po tym, jak doszło do śmiertelnego zatrucia w wyniku spożycia galarety. Zawierała ona duże ilości tego konserwantu. Czy więc trzeba się obawiać azotynu sodu?

Azotyn sodu nie jest niczym nowym w żywności. Od dawna jest on wykorzystywany jako konserwant oznaczony symbolem E250. Dodawany jest do produktów spożywczych, głównie po to, by chronić przed rozwojem niebezpiecznych bakterii. Nie jest to jednak substancja naturalna, a syntetyczny konserwant, który można stosować w żywności pod pewnymi warunkami. Inaczej może szkodzić naszemu zdrowiu.

Gdzie i do czego wykorzystuje się azotyn sodu?

Azotyn sodu jest wykorzystywany w przemyśle spożywczym głównie, jako dodatek do wędlin. Stosuje się go w postaci soli peklującej, która nie tylko hamuje rozwój bakterii, ale też działa przeciwutleniająco. Azotyn sodu poprawia także smak i aromat wędlin. To dzięki temu dodatkowi kupowane wędliny zachowują różowy, apetyczny kolor. E250 jest też dodawany do pasztetów i mielonek, po to by zapobiec jełczeniu tłuszczów.

Użycie azotynu sodu, to tak naprawdę wybór mniejszego zła. Główne zadanie tego konserwantu, to chronienie żywności przed rozwojem w niej groźnej bakterii Clostridium botulinum. Ten drobnoustrój wytwarza jad kiełbasiany, który dla człowieka jest trucizną.

Czy trzeba bać się azotynu sodu?

Użycie tego dodatku do żywności jest jak najbardziej dozwolone. Jednak w pewnych okolicznościach może być szkodliwe dla człowieka. Nie można używać tego składnika więcej, niż zalecają normy. Dopuszczalna ilość azotynu sodu używanego do peklowania mięsa wynosi 100-150 mg na kilogram surowca. Natomiast bezpieczna norma dziennego spożycia azotynów dla człowieka wynosi 0,07 mg na każdy kilogram masy ciała. Przekroczenie zalecanej normy może być nieprzyjemne w skutkach. Objawia się m.in.: biegunką, wymiotami, nudnościami, bólem głowy i brzucha, gorączką, obniżeniem ciśnienia krwi i dusznościami. Częste spożywanie produktów bogatych w E250 sprzyja zaś chorobom układu trawiennego, oddechowego i nowotworom. Warto dodać, że w felernej galarecie norma dodanego azotynu sodu została przekroczona aż stukrotnie!

Istotne jest też, by odpowiednio obchodzić się z produktami zawierającymi azotyn sodu. Jak pisaliśmy, żywności zawierającej azotyn sodu, a więc parówek czy kiełbas, nie należy zbyt długo gotować. Ogrzewanie ich do wysokiej temperatury prowadzi bowiem do powstawania substancji rakotwórczych.

Jak ustrzec się przed zatruciami azotynem sodu?

Przede wszystkim należy kupować wędliny od zaufanych producentów. Najlepiej w sklepach, które sprzedają certyfikowany towar. Warto też ograniczyć spożywanie kupnych wędlin, po to by nie przyjmować zbyt często tego konserwantu. Dobrym wyjściem jest więc samodzielne pieczenie mięsa zamarynowanego w naturalnych przyprawach. Parówki i kiełbasy należy wyłącznie podgrzewać, a nie gotować. Nie są surowe, a podgrzewa się je wyłącznie po to, by osiągnęły przyjemną temperaturę.

Czytaj też:
To najlepsze polskie kiełbasy. Zwróć uwagę na oznaczenia
Czytaj też:
Szef kuchni zdradza pomysł na chorizo. Potrzebujesz jeszcze tylko masło i wino

Opracowała: Renata Materlińska
Źródło: smaki.pl, Onet.pl