Ostatki, zapusty, mięsopust albo po prostu śledzik. Tak mówi się na ostatni dzień karnawału poprzedzający środę popielcową (jest to święto ruchome). To dzień, kiedy stawiano na zabawę, ale jednocześnie myślano już o nadchodzących czterdziestu dniach Wielkiego Postu.
Dlaczego ostatki to śledzik?
Choć wydawałoby się, że w ostatni dzień karnawału, dzień „pożegnania z mięsem”, to właśnie mięsne potrawy będą determinować zabawę i świętowanie, to jednak śledzik okazał się wyznacznikiem dnia przed Środą Popielcową, a nazwa – szczególnie popularna na Kaszubach – przyjęła się w całej Polsce. Dlaczego? Choć w ostatni dzień karnawału stoły mogą uginać się od przysmaków (to zgodnie z tradycją ostatni dzień, kiedy bezkarnie można pozwolić sobie na spełnianie kulinarnych zachcianek), to śledź jest już zapowiedzią nadchodzącego czasu postnego. Jednocześnie na stołach ostatkowych nie brakowało alkoholu, a śledź jest uważany za idealną zakąskę do mocnych trunków.
Sama nazwa „śledzik” współcześnie funkcjonuje także jako określenie różnych spotkań (szczególnie firmowych), które odbywają się przed Bożym Narodzeniem. Z ostatkowym śledzikiem łączy ją obowiązkowa obecność na stole dań ze śledziem w roli głównej.
Podkurek, czyli jaja, śledzie i mleko
Śledzia można podać na wiele sposobów: w śmietanie, w oleju, w smakowych zalewach z różnymi dodatkami. Śledź doskonale sprawdza się jako bohater sałatek (np. z ziemniakami, burakami, jajkiem, ogórkami kiszonymi i konserwowymi). Jako ciekawostkę można dodać, że ostatnim posiłkiem w noc z wtorku na środę był często podkurek zapustny, czyli potrawa składająca się ze śledzi, jaja i mleka. Podkurek był symbolicznym przejściem od mięsnych do postnych potraw.
Czytaj też:
Najprostszy przepis na śledzie w śmietanie. Dwa składniki sprawiają, że smakują wyjątkowoCzytaj też:
Szybka przekąska z kabanosów. Idealna na imprezy i wieczór przed telewizorem