Pamiętam te dyskusje przy wigilijnym stole. Połowa rodziny kochała karpia, druga połowa go nie znosiła. Moja mama, która zna się na gotowaniu, znalazła na to sposób. Zaczęła podawać inne ryby, delikatne, szlachetne i prawie bez ości. Zaskoczyło mnie, jak szybko wszyscy zapomnieli o karpiu. Teraz sam kontynuuję tę tradycję.
Jaką rybę podać zamiast karpia?
Tutaj wybór jest naprawdę duży, ale mam swoich faworytów. Rybę najlepiej kupić w lokalnym sklepie, bo nie wszystkie są dostępne w marketach. Zanim wybierzesz tę jedyną, możesz co kilka dni podawać rodzinie inną. To prosty sposób, by zdecydować, co w tym roku postawisz na świątecznym stole. Oto moje propozycje:
- Sandacz – to prawdziwy król polskich wód. Jego mięso jest białe, zwarte, chude i niezwykle delikatne w smaku, bez grama rybiego posmaku. Jeśli ktoś mówi, że nie lubi ryb, to znaczy, że nie jadł dobrego sandacza. Ma bardzo mało ości – praktycznie tylko kręgosłup i duże ości żebrowe, które łatwo usunąć w całości.
- Pstrąg – klasyk, który zawsze się udaje. Ma delikatne, lekko maślane mięso o różowawym kolorze. Jest łatwo dostępny i ma bardzo przystępny, lubiany przez wszystkich smak. Jego ości, choć jest ich więcej niż w sandaczu, są stosunkowo duże i łatwo odchodzą od mięsa po upieczeniu, zwłaszcza gdy podajemy go w całości.
- Dorsz – zwłaszcza w formie polędwicy. To czyste, białe, zwarte mięso o bardzo łagodnym, morskim smaku. Jest idealną bazą, która świetnie przyjmuje smak ziół i dodatków. A co najważniejsze – polędwica z dorsza jest praktycznie pozbawiona ości, co czyni ją idealnym i bezpiecznym wyborem dla dzieci i wszystkich, którzy boją się zakrztuszenia.
- Łosoś – choć nie jest to tradycyjnie polska ryba, na stałe zagościł na naszych stołach. Jego mięso jest tłuste, soczyste i ma wyrazisty, charakterystyczny smak, który wielu uwielbia. Kupowany w formie filetów lub dzwonków, jest całkowicie bezproblemowy, bo nie ma w nim ości.
- Miętus – to mój tajny faworyt, ryba często niedoceniana. Ma niezwykle delikatne, białe i sprężyste mięso, które smakiem przypomina trochę węgorza, a trochę najlepszego dorsza. Jest absolutnie genialny, a jego największą zaletą jest budowa szkieletu. Ma tylko kręgosłup i zero drobnych ości międzymięśniowych. To najbezpieczniejsza ryba, jaką można sobie wyobrazić.
Która ryba do którego dania?
Bazą jest zawsze prosta, smażona ryba, kawałki obtoczone w mące, usmażone na maśle klarowanym i podane z plasterkiem cytryny. To klasyka, która pasuje do każdej z wymienionych ryb. Ale jeśli chcesz pójść o krok dalej, oto cztery inne, równie pyszne sposoby.
- Ryba w galarecie – elegancka, zimna przystawka, która zawsze robi wrażenie. Usmażone lub ugotowane w wywarze kawałki ryby zalewa się klarowną galaretą warzywną. Idealny będzie: sandacz, którego zwarte, białe mięso pięknie wygląda i nie rozpada się.
- Ryba po grecku – klasyka polskiego stołu. Usmażone kawałki ryby przykrywa się pierzynką z duszonej marchewki, pietruszki, selera i cebuli w koncentracie pomidorowym. Tutaj znajdziesz idealny sposób na prostą rybę po grecku. Idealny będzie: dorsz, którego mięsiste kawałki świetnie znoszą duszenie w warzywach.
- Ryba pieczona w całości – prosty i efektowny sposób. Ryba faszerowana masłem, czosnkiem, cytryną i świeżymi ziołami, a następnie pieczona w piekarniku. Idealny będzie: pstrąg, który ma idealny rozmiar i po upieczeniu łatwo oddzielić jego mięso od szkieletu.
- Ryba gotowana na parze z warzywami – najzdrowsza i najdelikatniejsza opcja. Kawałki ryby gotuje się na parze, na warstwie warzyw (np. pora, marchewki) z dodatkiem ziół. Jest lekka, soczysta i pełna smaku. Idealny będzie: łosoś lub miętus, których mięso po ugotowaniu na parze jest niewiarygodnie delikatne.
