Na święta kupuję chleb na zapas. Sposób mojej mamy sprawia, że jem go jeszcze po Nowym Roku
Pamiętam, jak mama przed świętami kupowała dwa wielkie bochenki chleba „na zapas”. Już w drugi dzień świąt ten „zapas” był twardy jak kamień. Zaskoczyło mnie, gdy pokazała mi, że problem nie leży w chlebie, a w tym, jak go traktujemy. Kilka prostych zasad i problem zniknął.
Błąd nr 1: Lodówka, czyli najgorszy wróg pieczywa
To najczęstszy błąd, który popełniamy. Wydaje nam się, że niska temperatura przedłuży świeżość, a jest dokładnie na odwrót. W lodówce chleb czerstwieje najszybciej. Niska temperatura gwałtownie przyspiesza proces krystalizacji skrobi, przez co pieczywo staje się twarde i traci smak. Lodówka to dobre miejsce na wędliny i sery, ale nigdy na chleb.
Błąd nr 2: Foliowy worek, czyli sprzymierzeniec pleśni
Drugi grzech to trzymanie chleba w szczelnym, foliowym worku, w którym przynieśliśmy go ze sklepu. Folia blokuje cyrkulację powietrza i zatrzymuje całą wilgoć w środku. Skutek? Skórka momentalnie traci swoją chrupkość i staje się gumowata. A co gorsza, wilgotne i ciepłe środowisko to idealne warunki do rozwoju pleśni.
Rozwiązanie nr 1: Poczciwy chlebak
To najlepsze i najprostsze rozwiązanie. Drewniany lub bambusowy chlebak to nie jest przeżytek. Zapewnia on idealne warunki: chroni pieczywo przed wysychaniem, ale jednocześnie pozwala mu „oddychać”, dzięki czemu skórka pozostaje chrupiąca. Ważne jest, by regularnie, raz w tygodniu, przecierać go ściereczką z octem, by zapobiec rozwojowi pleśni.
Rozwiązanie nr 2: Lniany lub bawełniany worek
To patent naszych babć. Materiałowy worek pozwala chlebowi oddychać jeszcze lepiej niż chlebak. Skórka pozostaje idealnie chrupiąca przez wiele dni, a miąższ wolniej czerstwieje. To najlepszy sposób, zwłaszcza dla chlebów na zakwasie, z grubą, rzemieślniczą skórką.
Patent na święta: Zamrażarka
To najlepszy sposób, by cieszyć się świeżym pieczywem przez całe święta, bez konieczności codziennych wizyt w piekarni. Najważniejsze jest, by mrozić pieczywo, kiedy jest jeszcze świeże, a nie gdy już zaczyna czerstwieć. Najlepiej pokroić cały bochenek na kromki, podzielić na mniejsze porcje, zawinąć szczelnie w folię i zamrozić. Gdy potrzebujesz, wyjmujesz tylko tyle kromek, ile zjesz. Można je rozmrażać w temperaturze pokojowej lub po prostu wrzucić od razu do tostera.